Dbasz o siebie i swoje zdrowie, o to czym się odżywiasz, jak odpoczywasz. A czy pomyślałaś, że to co aplikujesz przez skórę również ma wpływ na Twoje zdrowie i urodę?Powstała nowa polska marka kosmetyczna Bartos Cosmetics. Rozmawiamy z Renatą Bartos założycielką.

Pani Renato, pojawiła się nowa marka na rynku. Nie sposób nie zadać pytania, co było inspiracją do jej założenia. Dlaczego kosmetyki Bartos są dla wymagających i na czym polega ich unikatowość?

W pewnym momencie mojego życia zdałam sobie sprawę z tego, że wiele składników kosmetycznych może mieć negatywnie wpływać na moje zdrowie. Byłam wtedy w ciąży i przeraziło mnie, gdy odkryłam co znajduje się w kosmetykach dla niemowląt i właśnie kobiet w ciąży. Mam na myśli phenoxyethanol. To substancja toksyczna, zakazana w Japonii, która może uszkadzać tkanki organów wątroby, mózgu. Do tamtej pory miałam zaufanie do firm kosmetycznych i wierzyłam w deklaracje marketingowe. Wierzyłam, że firmy kosmetyczne dbają również o aspekt zdrowotny i nie stosują składników, które mogłyby szkodzić. Okazało się, że kosmetyk, który ma w składzie tylko jeden ekstrakt roślinny jest nazwany kosmetykiem naturalnym. Nieraz dodany jest tylko zapach przypominający pomarańcze, żeby został określony przez producenta jako naturalny. Reszta składników jest to zwykła chemia, wraz ze szkodliwym konserwantem. W kosmetykach znajduje się wiele składników szkodliwych, ponieważ nie są one zakazane. Dopóki jest sprzedaż, producenci nie będą zmieniać swoich receptur.

Zaczęłam sama robić kosmetyki, tylko z naturalnych roślinnych składników. Kosmetyki, które spełniają moje własne wymagania produktu naturalnego i zdrowego. Każdy składnik sprawdzam, czy nawet w najmniejszym stopniu nie jest toksyczny. Uważam, że szkodliwy składnik mogę zastąpić innym, albo zmieć recepturę tak, aby skład w całości był zdrowy, ewentualnie neutralny dla organizmu. Składniki aktywne dobieram tak, aby działały synergicznie, wzajemnie uzupełniając i wzmacniając swoje działanie. Zamiast wody w kremach daję sok z aloesu, w płynie micelarnym jest hydrolat z bławatka.

Do tego odpowiednie ekstrakty roślinne, roślinne komórki macierzyste i witaminy. Najlepsze zimnotłoczone oleje roślinne t.j. olej arganowy czy olej awokado. Wszystko w jednym kosmetyku. Dzięki temu kosmetyki są w 100% wypełnione składnikami aktywnymi. Nie mają szkodliwych konserwantów, ani zapachu perfum czy olejków eterycznych. Pachną naturalnie, nie maskuję zapachu natury.

Stosując swoje kosmetyki okazało się, że różnica w działaniu i skuteczności jest ogromna. Efekt jest widoczny już przy pierwszym użyciu. Skóra od razu staje się ładniejsza, odpowiednio nawilżona i zdrowsza, wygląda piękniej. Moje problemy skórne ustały. Po urlopie macierzyńskim nie wróciłam już do dawnej pracy. Zaczęłam prowadzić warsztaty w połączeniu z wykładem na temat szkodliwych składników w kosmetykach. Zawsze padały pytania to jakie kosmetyki można używać, jakie polecam. W ten sposób zaczęłam pracować nad wypuszczeniem swoich kosmetyków na rynek, aby inni też mogli skorzystać z tego co stworzyłam. Moje kosmetyki są dla osób wymagających dobrej jakości i skuteczności. Dla takich którzy wolą mieć jeden dobry produkt, działający całościowo niż wiele jednak nieskutecznych i słabszej jakości. Udowadniam, że kosmetyki naturalne nie muszą stanowić kompromisu dla skuteczności, kosztem zdrowia. Do moich kosmetyków można mieć zaufanie, ponieważ stworzyłam je dla siebie i najbliższych.

Bartos Cosmetics

Bartos Cosmetics

Na stronie można znaleźć informacje: Gdy zaczęły się moje problemy zdrowotne, zaczęłam zwracać uwagę na dietę oraz zdrowy tryb życia, to jednak okazało się niewystarczające. Wtedy zaczęłam analizować składy kosmetyków i zorientowałam się, że wiele składników powszechnie używanych w popularnych kosmetykach zamiast pomagać, jest szkodliwych dla zdrowia, np. wzmaga alergie, zaburza gospodarkę hormonalną, a pozostając w organizmie – zaburza jego funkcjonowanie. Jestem chemikiem z wykształcenia, dlatego składy nie miały dla mnie tajemnic, a skoro przekonałam się jak źle wpływają na mnie kosmetyki powszechnie dostępne, poszłam krok dalej i zaczęłam tworzyć własne receptury dobierając składniki pochodzenia roślinnego. Wiem, że tylko prawdziwie naturalne składniki mogą przynieść mi zdrowie, a efekt będzie również widoczny poprzez urodę skóry. 

Jakich składników powinniśmy unikać w codziennej pielęgnacji i które z nich są najbardziej szkodliwe?

Lista składników szkodliwych jest bardzo długa. Na wykładach, które prowadzę na temat szkodliwych składnikach w kosmetykach zwracam szczególną uwagę na konserwanty obecne w każdym kosmetyku. Nie wszystkie konserwanty są szkodliwe, ale takie są mało popularne. Na wykładach uświadamiam, że parabeny są dla organizmu pseudoestrogenami i działają w naszym organizmie jak estrogeny. Należy szczególnie uważać na phenoxyethanol, związek zakazany w Japonii, ponieważ jest toksyczny i może powodować skutki szkodliwe dla mózgu i układu nerwowego. Są konserwanty BHA i BHT uznane za substancje rakotwórcze, ponadto mogą zakłócać pracę hormonów i wpływać na płodność.

Mamy też całą listę związków pochodnych formaldehydu np. DMDM Hydantoin, które z innym składnikiem w kosmetyku wytwarza rakotwórczy formaldehyd. Szczególnie uczulam też na związki oxybenzonu, który występuje pod różnymi nazwami. Dodawany jest on do kosmetyków promieniochronnych jako filtr UV. Substancja ta oficjalnie uważana jest za zaburzającą układ endokrynologiczny, czyli zaburzająca gospodarkę hormonalną. Kolejne filtry UV, na które należy uważać, to pochodne kamfory o silnym działaniu estrogennym, które nie są stosowane w USA. W Europie występują pod nazwą Eusolex 6300, 4-Matylbenzylidene Camphor. Przed zastosowaniem kosmetyku sprawdźmy skład, zastanówmy się co jest w środku, jaki może to mieć na mnie wpływ. Czy moje problemy skórne i zdrowotne nie pochodzą od produktów, które stosujemy na co dzień.

Bartos Cosmetics- nowa marka na polskim rynku

Bartos Cosmetics- nowa marka na polskim rynku

Jak długa jest droga od pomysłu do finalnego produktu stojącego w opakowaniu? Z jakimi problemami borykają się firmy, takie jak Pani przy wprowadzeniu na rynek kosmetyków? Jakie były największe przeszkody.

Na stworzenie marki i wyprodukowanie pierwszych produktów potrzebowałam ponad rok. Czas na wprowadzenie na rynek kosmetyku jest bardzo kosztowny i długi. Musi zostać spełnionych szereg kryteriów. Kosmetyki można produkować tylko w miejscach spełniających odpowiednie warunki higieniczne z certyfikatem GMP. Produkt musi przejść szereg badań, aby otrzymał pozytywną oceny bezpieczeństwa. Dopiero z nią można kosmetyk zarejestrować i sprzedawać.

Zaczynałam od zera. Nie miałam wyrobionych kontaktów, listę dostawców i kontrahentów tworzyłam sama. Kiedy nie jesteś jeszcze znaną marką i nie masz pierwszego produktu w ofercie, to rozmowy z kontrahentami są utrudnione, ponieważ nie traktują cię poważnie. Do pierwszej produkcji nie potrzebowałam też dużych ilości surowców, ale niestety niektóre z nich są sprzedawane tylko w ilościach hurtowych, zbyt dużych jak dla początkującej marki. Od początku chciałam mieć też swoje unikatowe opakowania. Długo szukałam dla swoich kremów słoików z pompką air-less, w eleganckim wydaniu. Gdy produkt w opakowaniu jest już gotowy, to satysfakcja jest przeogromna.

Do kogo chciałaby Pani trafić ze swoim produktem, kto powinien być jego odbiorcą?

Chciałabym trafić do wszystkich kobiet, świadomych składów kosmetyków, ale i nieświadomych, dlatego edukuję na warsztatach, piszę bloga i artykuły do magazynów. Dzielę się swoją wiedzą. Uważam, że lepiej mieć jeden dobry kosmetyk na półce, niż wiele o słabym działaniu i złym składzie. Moich kosmetyków mogą używać też kobiety w ciąży. Zauważyłam, że po krem wzmacniający Ruby Vine sięgają też mężczyźni, ponieważ świetnie łagodzi i wygładza skórę po goleniu. W ostatnim czasie wprowadziłam na rynek nowy produkt, Aloe Mag – dezodorant magnezowy. Ma zupełnie neutralny zapach, więc wszyscy mogą go stosować, dzięki temu jest odpowiedni dla Niej i dla Niego.

Gdyby miała Pani dokończyć zdanie marka Bartos za 5, 10 i 15 lat?

Nie staram się planować tak daleko. Uważam, że trzeba być elastycznym i dostosowywać do warunków, które mam tu i teraz. Życie pokazało mi już wielokrotnie, że w jednej chwili może wszystko stanąć na głowie. Nauczyło mnie to pokory i jestem wdzięczna za to co mam. Bez sztywnych planów łatwiej jest podejmować słuszne decyzje bez poczucia żalu, że zmiany oddalają mnie od tego co zostało zaplanowane. Jakbym miała puścić wodze fantazji to za parę lat chciałabym, aby marka Bartos była znana w całej Polsce i za granicą. Aby marka miała w ofercie wszystkie moje kosmetyki, których sama teraz na co dzień używam. Kto wie, może za 15 lat będę otwierać salony SPA Bartos, a może wymyślę coś jeszcze lepszego.

Jak wygląda Pani kosmetyczka? Co w niej znajdziemy?

W mojej kosmetyczce, ale też na półce w łazience są białe buteleczki i słoiki z etykietkami samoprzylepnymi. Na nich zapisane są odręcznie informacje co się w środku znajduje. Robię kosmetyki dla siebie i je na sobie testuję. Podstawą mojej codziennej pielęgnacji jest płyn micelarny Blue Velvet, który świetnie oczyszcza, a ponieważ ma pH 5.5 tonizuje od razu skórę. Do tego kremy Apple Queen i Ruby Vine, które stosuję zamiennie. Jeden na noc drugi na dzień, również pod oczy. Do ciała stosuję peelingi i masła. Można też u mnie znaleźć składniki, z których przygotowuję maski algowe. Jeżeli chodzi o makijaż to stosuję tylko kosmetyki mineralne.

Bez którego z kosmetyków nie wyobraża Pani sobie życia?

Myślę, że trudno by mi było żyć jednak bez pasty do zębów 🙂

Wiadomo, że teraz marki są promowane przez blogerów, aktorów, znane osoby. Kto byłby Pani wymarzonym ambasadorem marki?

Uwielbiam Martynę Wojciechowską, za to że nie ma dla niej granic, za jej determinację i fantazję do stawiania sobie celów. Jest osobą, która zdobywa najwyższe szczyty i pokonuje wszelkie trudności. Promuje kobiecą siłę i odwagę. Odnajduje piękno tam, gdzie świat nie chce nawet spojrzeć. Spotkanie i rozmowa z Martyną bałaby dla mnie wielkim zaszczytem i wielkim przeżyciem. Byłabym dumna i zaszczycona, gdyby została kiedyś ambasadorką mojej marki.