Anna Szymczak jest zdania, że w pr- rze przetrwają najlepsi. Od lat z powodzeniem działa w tej dziedzinie. Zajmuje się promocją marek oraz osób. Choć nie zawsze bywa łatwo, nigdy się nie poddaje. Sukcesy zawodowe są dla niej ważne, jednak na pierwszym miejscu stawia rodzinę, bo w niej tkwi największa siła.
Anna Szymczak w rozmowie z Martyną Rokita
Martyna Rokita: Czy sukces zawsze był wpisany w Pani życiową dewizę?
Anna Szymczak: Nigdy nie definiowałam swojego życia pod kątem sukcesu. Bardziej zależało mi na tym, żeby robić rzeczy, które lubię i móc się z nimi identyfikować. Cieszę się, że mam przyjemność i szczęście, że robię to, co lubię i jeszcze mi za to płacą (uśmiech). Thomas Edison mawiał, że nie przepracował w życiu nawet jednego dnia, bo kochał to, co robi i ze mną jest tak samo.
Martyna Rokita: Co uważa Pani za swój największy życiowy sukces?
Anna Szymczak: Jestem przede wszystkim mamą czterech fantastycznych córek. Są mądre i wiedzą, jakimi wartościami kierować się w życiu. Dwie najstarsze usamodzielniły się zupełnie i dużo jeżdżą po świecie. Na młodsze też mogę bardzo liczyć. Czasem pomagają mi również w pracy. Wychowałam je najlepiej jak tylko potrafię i to jest mój największy sukces.
Martyna Rokita: W tym roku kończy Pani 50 lat, czy to czas na podsumowania?
Anna Szymczak: 31 października będę hucznie świętować swoje urodziny. Córki, jak co roku pewnie przygotują dla mnie dynię (śmiech). A tak poważnie – jestem spełnioną kobietą. Praca wciąż daje mi satysfakcję, a rodzina największą radość w życiu i podporę. Jestem zwolenniczką równowagi życiowej. Trzeba znaleźć balans pomiędzy pracą a emocjami, bo w pracy z ludźmi trzeba umieć panować nad pewnymi zachowaniami. Dom to moja twierdza, w której odnajduję spokój i nabieram energii, czytając książki albo gotując dla bliskich.
Martyna Rokita: Z własnych obserwacji wiem, że klienci oraz gwiazdy miewają czasem nierealne oczekiwania wobec swoich agentów. Jaki jest Pani sposób na to, żeby nie wybuchnąć?
Anna Szymczak: Nie mam na to żadnego sposobu. Staram się zachować zimną krew, jednak nie zawsze mi się to udaje. Przyznaję się, że czasem wybucham i potrafię być niemiła, ale nie mam też problemu, żeby przyznać się do błędu, jeśli ktoś inny ma rację. Bywają sytuacje, że wybuch emocji oczyszcza sytuację.
Martyna Rokita: PR to zawsze była dziedzina, która Panią interesowała, czy to wyszło trochę przez przypadek, a trochę z potrzeb rynku?
Anna Szymczak: Moja kariera w PR-arze nie jest dziełem przypadku. Zawsze ciągnęło mnie do rzeczy związanych z mediami. Już na studiach byłam dyrektorem międzynarodowego festiwalu filmowego, później kilka bardzo intensywnych lat spędziłam na planie produkcji filmowych. W portfolio mam też prowadzenie agencji aktorskiej, a mój pierwszy mąż był dziennikarzem pierwszego komercyjnego radia we Wrocławiu, więc świat mediów i show-biznesu nigdy nie był mi obcy.
Martyna Rokita: Kiedy przyszedł czas na marketing?
Anna Szymczak: Tuż po studiach, w 1990 roku zajęłam się marketingiem i reklamą w czystej postaci, ale szybko okazało się, że były to narzędzia dość nudne i powtarzalne. PR wówczas był jeszcze nieodkrytą w Polsce dziedziną, więc postanowiłam nieco bardziej się w nią zagłębić. Czasem żartuję sobie, że jestem jednym z najstarszych PR-owców w naszym kraju. Dziś swoim doświadczeniem chętnie dzielę się z innymi.
Martyna Rokita: Pracuje Pani, zarówno z przedstawicielami marek produktowych, jak i gwiazdami. To nie zawsze jest wdzięczna praca.
Anna Szymczak: Nie ma chyba takiej pracy, w której zawsze byłoby kolorowo. Wszędzie są problemy, ale trzeba tak poprowadzić swoje interesy, by wszystkiemu z godnością stawić czoła. Jeśli zauważam, że coś zaczyna iść nieodpowiednim torem, natychmiast reaguję i szukam innych rozwiązań. Jak każdy, popełniłam wiele błędów. Miałam kilka trudnych sytuacji w pracy, ale i te doświadczenia pozwoliły mi spojrzeć na niektóre sprawy z innej perspektywy, a także wyciągnąć naukę na przyszłość.
Martyna Rokita: Wielokrotnie stała Pani za sukcesami innych i mało kto wiedział, że bez Pani siły, pewne rzeczy niektórym by się nie udały. Nie każdy potrafi stać w cieniu się cieszyć.
Anna Szymczak: Udzielając tego wywiadu po raz pierwszy wychodzę przed szereg. Sukcesy innych, do których ja i moja praca mogły się przyczynić są bardzo budujące i motywujące. Kiedy inni odbierają nagrody lub odnotowują zyski finansowe, ja upewniam się, że to, co robię ma naprawdę sens. Nie muszę być na świeczniku, by ktoś mnie dostrzegł, zresztą z niczym nie lubię się afiszować. Czasem lepiej działać zza kulis.
Martyna Rokita: W swoim zawodzie osiągnęła Pani naprawdę wiele. Czy jest jeszcze jakiś pułap, który chciałaby Pani przeskoczyć?
Anna Szymczak: Nie ma żadnego pułapu, bo nie wyznaczam sobie poprzeczek do pokonywania. Po prostu działam uczciwie i nie niszczę przeciwników. Mam kilka spraw, które muszę w najbliższym czasie uporządkować, żeby móc zrobić kolejny krok do przodu. Przede wszystkim w swojej pracy kieruję się zasadami etyki. Jeśli ktoś śmie w to wątpić, zawsze są sposoby, żeby to wyjaśnić.
Martyna Rokita: Jakie wyzwania teraz są przed Panią?
Anna Szymczak: Prowadzę PR dla pewnej firmy budowlanej. Zaufała mi duża firma deweloperska, która również zajmuje się medycyną alternatywną i gastronomią. Już niedługo będę mogła więcej powiedzieć na ten temat. To wyzwanie, choć nie muszę już nikomu niczego udowadniać, ani brać wszystko, co popadnie. Szykuję również projekt modowy oraz wydawniczy.
Martyna Rokita: Co oprócz uczciwości najważniejsze jest w biznesie?
Anna Szymczak: Lojalność… Co do szczerości i asertywności mam spore wątpliwości, bo nie każdy jest w stanie znieść szczerą uwagę i nasza chęć pomocy, odwraca się przeciwko nam. Przede wszystkim uważam, że danego słowa zawsze należy dotrzymywać. Każdy ma swoją metodę. Żyjemy w dość dzikich czasach, w których przetrwają najlepsi.
Martyna Rokita: Co Pani sądzi o popularności takich socialmediów, takich jak Facebook, czy Instagram?
Anna Szymczak: Uważam, że są ważnym elementem promocji, ale dla mnie nie są wyznacznikiem skuteczności promocji marki, czy osoby. Nie prawdą jest, że jeśli ktoś ma dużo lajków na instagramie, to załatwi komuś cały PR. Wielu influanserów kupuje sobie wejścia i komentarze. Ja pracuję swoimi narzędziami. Lepiej mieć mniej użytkowników, a realnych, niż tysiące wirtualnych.
Martyna Rokita: Czego Pani nie lubi w pracy z ludźmi?
Anna Szymczak: Nie lubię presji. Działania pod presją nie przynoszą zazwyczaj dobrych rezultatów. Z nikim się nie ścigam. Cenię sobie niezależność.
Martyna Rokita: Co jest dla Pani najlepszą motywacją?
Anna Szymczak: Może to zabrzmi nieskromnie, ale sama dla siebie jestem motywacją. Wstaję z łóżka i chce mi się pracować. Boję się, że kiedyś nadejdzie taki dzień, że obudzę się i nic nie będzie mi się chciało. Wtedy będzie naprawdę źle. Mam nadzieję, że taki moment nigdy nie nastąpi.
Rozmawiała Martyna Rokita