Dziewczyny poznałyśmy się przypadkiem na warsztatach kulinarnych dla jednej z firm.Rzeczywiscie nie mialysmy kontaktu przez jakiś czas poza FB i nagle dostałam od dalszej znajomej zaproszenie na wirtualny event, który organizujecie 26 maja. Fajna idea. My z portalem AllABOUTLife na pewno się w nią włączymy. Skąd pomysł?

Ilona: Zależało nam, by Dzień Matki nie przeszedł bez echa.To w końcu nasz dzień, prawda? Wtedy pojawiło się pytanie co zrobić, by mogły skorzystać z tego wszystkie Mamy, bez względu na miejsce zamieszkania, godziny pracy czy “zajętość” matczynego grafiku? Po chwili wszystko zaczęło się nabierać kształtu.
Na poczekaniu powstał plan imprezy wirtualnej, z określoną datą, ale bez określonej godziny. Potem zaczęłyśmy ubierać wizję w słowa i … mamy to! Mamy coś dla każdej Mamy! Ostatecznie w Dzień Matki zapraszamy wszystkie Mamy na wirtualny bieg. Godzinę i dystans każda z nas wybiera indywidualnie, w zależności od stopnia wytrenowania, czasu i chęci.  A jeśli Matka nie biega, to ma za zadanie spacerować. Jak nie ma chwili na bieg lub spacer solo, to zabiera pociechę/pociechy… Jak się Matka dobrze uwinie to załatwi wszystko przy okazji spaceru. Ważne, by tego dnia być aktywną dla samej siebie. My czekamy tylko na uśmiechniętą fotkę i dokumentację z dowolnej aplikacji, która potwierdza, że bieg lub marsz się odbył. Dzięki takiemu rozwiązaniu możemy zaangażować wszystkie Mamy.

Ola: Chciałyśmy tak może troszeczkę egoistycznie zrobić coś dla siebie, a przy okazji dla innych matek. Jako matki większość z nas pamięta, troszczy się o wszystkich dookoła zapominając o sobie. To ogromny błąd. W samolocie maskę tlenową najpierw należy zakładać sobie, potem dziecku. Straszne?  Przecież jak nie będziesz w pełni sił, nie pomożesz nikomu. Dzięki wirtualnemu wydarzeniu mamy nadzieję zaczepić w mamach potrzebę aktywności fizycznej, takiej szeroko rozumianej.  Za ruchem przecież idzie więcej siły, energii, optymizmu, zdrowia na co dzień.

Prowadzicie portal, bloga, oferujecie treningi personalne i porady z zakresy dietetyki, co będzie następne? 

Ilona: Teraz wszyscy piszą książki. Może i my napiszemy. Głowa pełna pomysłów, potrzebny tylko dobry wydawca.
A tak zupełnie serio. Na ten moment nasz grafik pęka w szwach. Poza stroną www.mamyruszamy.pl i ofertą współpracy indywidualnej z zakresu diety i treningu prowadzimy także treningi grupowe. Możecie do nas wpaść w każdy czwartek o 19:00 do SP 190, na ulicy Zwierzynieckiej i wspólnie z nami potrenować. W czwartki oferujemy treningi “pod dachem” Pracujemy wtedy nad szeroko pojętym poprawieniem sylwetki i sprawnością ogólną. Dla mniej zaawansowanych to jednostka treningowa dla poprawienia jakości życia, dla zaawansowanych to idealny trening uzupełniający dla wykonywanych przez nie dyscyplin. Ponadto realizujemy również projekt biegowy BiegamBoLubię. W ramach tej inicjatywy zapraszamy wszystkich na bezpłatne treningi biegowe na stadion warszawskiego AWf-u. Widzimy się w każdą sobotę o 9:30. Wszystkie informacje znajdziecie na naszej stronie. Wirtualnie robimy również 21-dniowe wyzwania, których celem budowanie poprawnych nawyków dietetyczno – treningowych. Poza tym same jesteśmy aktywne sportowo. Dużo biegamy, dużo startujemy. Na wielu biegach wystawiamy własną drużynę biegających mam.
W naszym zawodowym życiu dzieje się dużo, ale mamy chęć na więcej. Z tą książką to było na serio. Wszystko jednak staramy się racjonalnie rozłożyć w czasie. Nie sztuką jest mieć pomysły. Sztuką jest umieć je realizować. Aktualnie rozglądamy się za tematycznymi portalami, z którymi mogły byśmy podjąć współpracę redakcyjną.

Ola: Tak jak Ilona wspomniała, pomysłów mamy dużo. Strach się normalnie bać. Chcemy się rozwijać, uczyć, działać. Dzięki temu możemy “uskrzydlać mamy”. Wiem, brzmi górnolotnie i tak trochę nieskromnie lecz co tu kryć taka prawda. Zauważyłyśmy, że potrafimy docierać do matek i pomagać im doceniać siebie. Tak, aby dokonać choć małych zmian trzeba w siebie uwierzyć. Szkoda byłoby zaprzepaścić taki dar, dlatego na pewno będziemy go dalej wykorzystywać. Dobro powraca, a my jesteśmy bardzo otwarte na takie powroty. Książka? Coś się już kroi. Może nie będę zapeszać. Obecnie jesteśmy obie w trakcie kursu na trenera fitness. Kto wie co z tego wyniknie? Ogólnie jesteśmy otwarte na nowe rzeczy, wyzwania, zmiany. Przecież w życiu o to chodzi aby być szczęśliwym i robić to co sprawia nam przyjemność. Jeśli dzięki temu jeszcze możemy otaczać się wspaniałymi ludźmi, to żyć nie umierać.

Jak wygląda Wasz przeciętny dzień?

Ilona: No dobra. Zacznijmy od tego, że nie ma czegoś takiego jak przeciętny dzień. Ogólnie nasze życie to ostra jazda bez trzymanki zamknięta w bardzo płynnych granicach czasoprzestrzeni. Teraz przez chwilę jesteś mną. Otwierasz oczy i… mąż na głowie, dziecko pod pachą, a na kolanach siedzi Ci pies. Kiedy mężowi wręczysz pudełko z obiadem, odstawisz dziecko do przedszkola, a psa wysadzisz pod krzaczek zaczyna się … jazda! Taka zabawa. Wyścig z czasem. Na wysokości oczu rozwijasz skrzętnie przygotowaną wieczorem listę. Zazwyczaj kończy się ona na wysokości kolan. Masz 6 godzin. Czas start! I jedziesz punkt po punkcie z tej listy. Jak zaliczone to skreślasz cienkę czerwoną linią. Między pracę i obowiązki musisz wcisnąć swój trening. Zazwyczaj robisz go w międzyczasie. Wychodzisz 2h wcześniej po dziecko do placówki. Wpadasz ledwo żywa do przedszkola, poprawiasz dresik i zastanawiasz się kiedy wychowawczyni podsunie Ci pod nos alkomat, bo jesteś taka zdyszana, że plącze Ci się jęzor i przykleja do wysuszonego podniebienia. Potem standardzik. Czas z dzieckiem, wspólne przytulanki, spacer czy “coś”. “Coś” zależy od pogody czy nastroju. Często wieczorem jest jeszcze praca. Czasem trzeba nadgonić to co wisi z rana, czasem po prostu trzeba gdzieś być albo zwyczajnie odbyć trening z klientką, która nie może kiedy indziej.
Ogólnie dzień mam wypełniony po brzegi, ale nie wiem czy zamieniłabym go na coś innego. Wiadomo, czasem mam ochotę trzasnąć papierami, ale jeśli pracuję sama dla siebie to gdzie ja znajdę tak oddanego pracownika?

Ola: Dzień? Jak to opisać, aby nikogo nie przestraszyć? Budzik, śniadanie, szykowanie do szkoły, praca, pranie, sprzątanie, pies, zakupy, wywiadówki, bieganie, trening, rodzina, kawa, jedzenie….. W sumie jest pewnie podobny do dnia innych matek. Różnica taka najbardziej widoczna, to fakt, że pracujemy jako freelancerzy, prowadzimy własną działalność gospodarczą. Tak, nie wychodzimy do fabryki na 8 godzin. Czasami mam wrażenie, że jesteśmy na robocie 24 h na dobę, 7 dni w tygodniu. Jak wszystko w życiu ma, to swoje plusy i minusy. Na przykład często mogę sobie dzięki temu pozwolić na trening w ciągu dnia, między mailem, a artykułem lub jadłospisem. Lecz gdy większość mam ma wolne weekendy my jesteśmy w pracy. Staram się w ciągu jednego konkretnego dnia tak organizować swój czas, aby stosować się do zasady 8-8-8. 8 godzin pracy, 8 godzin odpoczynku (tu w przypadku matki często zaliczam gotowanie i inne domowe obowiązki ), 8 godzin snu. W końcu taki system zalecam moim podopiecznym. Trochę byłoby głupio komuś radzić, nie stosując tego u siebie. Nie zawsze, to wychodzi niestety lecz warto próbować.

 Czy jest jakiś projekt, który jest przed Wami, który chcecie zrealizować?

Ilona: Ja mam taki magiczny zeszyt. Wychodzę z założenia, że co nie zapisane to ucieka. Mam w nim namazane wszystko. Od słów kluczy, przez gołe pomysły bez punktu zaczepienia, aż po gotowe projekty, które czekają na lepszy czas. Takich projektów jest bardzo dużo, podobnie jak i barier, które owe projekty skutecznie ograniczają. Największym problemem są zazwyczaj finanse. Często jest pomysł, zapał, ale zwyczajnie brakuje kasy na jego realizację.

Ola: Przed nami, mam nadzieję, dużo spektakularnych, wspólnych projektów. Fajne jest, to że zgrany z nas duet. Jesteśmy niby podobne, a jednocześnie bardzo różne. Dzięki temu uzupełniamy się i tworzymy spójną całość, a robota pali się w rękach. Obecnie globalnie (Polska i nie tylko) działamy w Internetach, lokalnie (co kochamy) w Warszawie. “Mamy ruszamy” jako projekt idealnie pasuje na ogólnopolską kampanię społeczną, prawda? Dlatego działamy dalej i pomagamy naszym marzeniom stać się celami z terminem realizacji.

Wydaje mi się, że jesteście silnymi kobietami…w czym tkwi Wasza siła?

Ilona: Wszystko zależy o jakiej sile mówimy. Fizycznie to szału nie ma. Mój PB w martwym ciągu nie powala, choć jak na moją wątłą budowę jest naprawdę niezły.
Mamy za to dużo siły woli. Obie jesteśmy uparte i bardzo konsekwentne. Zawsze mamy cel oraz przemyślane środki do jego osiągnięcia. Nawet jeśli coś pójdzie nie tak, to szybko zbieramy co się posypało i wszystko daje się tak naprawić by nikt nie zauważył. Dużo siły dajemy też sobie nawzajem. Staramy się dmuchać sobie mocno w skrzydła. Wspierają nas też nasi najbliżsi. Bez nich wszystko ległoby w gruzach.

Ola: Siła jest w nas. Czasami potrzebujemy innych ludzi aby nam o tym przypomnieli. Bo jak każdy mamy gorsze dni i dopada nas “nie chce mi się”. Bywamy zmęczone i nie każdy dzień witamy z piosenką na ustach “jak dobrze wstać skoro świt”. Warto pamiętać, aby otaczać się ludźmi, którzy pchają cię w górę, a nie ciągną w dół. Mąż, dzieci choć czasami masz ochotę ich udusić, to oni dają nam motywacyjnego kopa. Poza tym, dwie niepozorne, nie za duże, blond matki w duecie są nie do zdarcia.

Czy nie macie wrazenia, że kobiety teraz bardziej świadome. Mowią tak chcę i po to sięgają!  Jakie kobiety zwracają się do Was po porady?

Ilona: To bardzo skomplikowane. Gdyby tak spojrzeć dookoła to mamy wrażenie, że kobiety są silne, niezależne i bardzo świadome, a na pewno chcą takie być. Gdy jednak zaczynamy słuchać tego co mówią to troszkę zmieniamy optykę. Okazuje się, że kobiety są pełne kompleksów, nie akceptują siebie. Zaczynamy z nimi pracować i staramy się dać im to co dajemy sobie nawzajem. Bierzemy głęboki wdech i dmuchamy im w plecy z całej siły. Bardzo często od tego dmuchania same tracimy oddech, ale robimy to tak długo, aż same nauczą się latać. Niestety często jest tak, że jak się tego nauczą to wylatują z naszego gniazda i zapominają, kto był z nimi kiedy były zupełnie nieopierzone. Na szczęście są też z nami takie, które zostają. Ich skrzydła stają się większe, a płuca silniejsze i wtedy… one zaczynają dmuchać razem z nami.

Ola:  Z jednej strony tak, z drugiej wygląda to już zupełnie inaczej. W dobie ogromnego dostępu do informacji, mamy wrażenie, że wiele kobiet robi niesamowite rzeczy. Wiele z nich spełnia swoje marzenia, wyciągają rękę i po nie sięgają. W sumie, to nie tylko wrażenie, tylko tak jest. Teraz ta druga strona. Dlaczego te kobiety mają tyle obserwatorek, a nie naśladowczyń? Dla przykładu: chcesz schudnąć? Od przeglądania metamorfoz innych kobiet, twój tyłek się nie zmniejszy. Od “polajkowania” na FB kolejnej strony fit trenerki trening sam się nie zrobi. Od udostępnienia fit przepisu twój sposób odżywiania się nie zmieni. Kto się do nas zwraca? Przychodzą dziewczyny, które wiedzą czego chcą, a od nas oczekują drogowskazu, planu działania aby osiągnąć swój cel. W większości przypadków kobiety nie wiedzą czego chcą. Nie wiedzą co sprawił, że zaakceptują siebie. Nie mają pojęcie kiedy poczują się po prostu szczęśliwe. Praca z ludźmi do łatwych nie należy lecz jest cholernie satysfakcjonująca, gdy okazuje się, że pomogłaś komuś zmienić jego życie na lepsze.

Jakie jest Wasze zawodowe marzenie?

Ilona i Ola: Ciężko mówić o marzeniach. Nie wiemy czemu, ale czasem wprawia nas to w zakłopotanie. Jednak jeśli nie będziemy mówić o swoich pragnieniach to z góry ograniczamy szanse na ich powodzenie. Marzymy o tym by mieć własny program telewizyjny. Taki, w którym możemy pokazać ciekawe wydarzenia. Przedstawić fantastycznych ludzi, których cenimy. Taki, w którym możemy pokazać nasz przepis na fit ciastki, co można je jeść garściami i nie pójdą w d… Niestety, to marzenie wymaga ogromnego wsparcia ludzi z wiedzą, umiejętnościami i doświadczeniem. Wierzę jednak, że znajdą się tacy na naszej drodze. Marzymy, by kiedyś zrealizować cykl warsztatów kulinarnych, dzięki którym nauczymy mamy prostych rozwiązań, które zachęcą je do samodzielnego przygotowania prostych, ekonomicznych posiłków i rezygnowania z najtańszych sklepowych gotowców niskiej jakości. Pomysł banalny, nie? To przecież łatwizna! Tylko chciałybyśmy, by dostęp do tego projektu był dla tych mam bezpłatny. By mogły skorzystać z niego kobiety o ograniczonym budżecie. I tu zaczynają się schody, bo o inwestora niełatwo.
Marzeń mamy wiele. Teraz najważniejsze by pomóc im się spełnić. Dlatego zakasamy rękawy i działamy. Kto jak nie my?