Karolina Pilarczyk – jeździła w KJS’ach, ścigała się w drag racingu.  Drift podbił jej serce w 2004 r. W 2008 r. zdobyła licencję Polskiej Federacji Driftu, jako pierwsza kobieta. Obecnie posiada też licencje King of Europe, King of Asia, Drift Allstars. Jako jedna z dwóch pierwszych osób w Polsce zdecydowała się zbudować auto do driftu z silnikiem LS. Obecnie są to jedne z najbardziej pożądanych silników w tym sporcie.

Redakcja: Karolino, jesteś przepiękną i delikatną kobietą. Skąd się wzięło to raczej typowo męskie zainteresowanie samochodami?

Karolina Pilarczyk: Zupełnie przez przypadek. Nie mam żadnych tradycji motorsportowych w rodzinie. Jako dziewczynka, miałam bardziej męskie zainteresowania – biegałam po drzewach, byłam w klasach matematycznych, ćwiczyłam sztuki walki, ale samochody mnie nie ciągnęły. Do tematu podeszłam ambicjonalnie – jak zrobiłam prawo jazdy, to poszłam do Akademii Jazdy, by podszkolić umiejętności. I tam – na płytach poślizgowych poczułam w sobie żyłkę kierowcy sportowego.

Jak to się stało, że zaczęłaś startować w rajdach?

Kiedy stwierdziłam, że sportowa jazda samochodami to jest to, co chcę robić, to zaczęłam poszukiwać sposobu, jak się w tym realizować. O driftingu nic nie wiedziałam w tym czasie, więc myślałam, że będę mistrzem Rajdów Samochodowych – WRC (World Rally Championship). Nie wiedziałam, jak się za to zabrać i tu znów zagrał przypadek – podczas sprzedaży swojego auta, poznałam byłego kierowcę rajdowego, który zaprosił mnie na KJS (Konkursowa Jazda Samochodami – amatorskie rajdy). By zrobić licencję rajdową, trzeba zacząć właśnie od KJS’ów. I tak się zaczęła moja przygoda z rajdami.

Jak rozpoczęła się twoja przygoda z driftem?

Kolejny przypadek. Pomagałam w organizacji wyścigów na ¼ mili. Poproszono mnie bym przypilnowała pokazów, które odbywały się podczas tego wydarzenia. No i jednym z tych pokazów był drifting. Jak tylko zobaczyłam , że ślizganie się jest dyscypliną moto- sportową, od razu postanowiłam iść w tym kierunku. To było magiczne.

Nie boisz się? To wygląda momentami na nie dość bezpieczny sport.

Nie myśli się o tym. Przyjemność z jazdy rekompensuje wszystko. Czasem boję się o auto. Nigdy o siebie.

Czytamy na twoim profilu FB, że jako jedna z dwóch osób w Polsce zdecydowałaś się zbudować auto do driftu z silnikiem LS. Ty się znasz na samochodach?

Szczerze? Trochę się znam, bo cały czas w tym się obracam, ale nie udaję eksperta. Mam wokół siebie inteligentnych ludzi i im ufam. Silnik LS nie był moim pomysłem. Ale był to bardzo logiczny ruch. Wszyscy wokół mnie używali silników japońskich, albo od BMW. My stwierdziliśmy, że drifting wymaga dobrego momentu obrotowego. Najlepszy moment mają silniki V8. A najbardziej rozwojowe V8 i optymalne finansowo, to właśnie amerykańskie jednostki. Stąd LS. Na początku spotkało się to z dużym hejtem. Obecnie jest to jeden z bardziej pożądanych silników do tego sportu.

W tej branży zapewne otaczają Cię sami faceci. Adorują Cię? Komplementują?

Najczęściej spotykam się z bardzo fajnymi i życzliwymi reakcjami. Wielokrotnie słyszę, że taka kobieta to marzenie. Śmiejemy się, że jestem droga w utrzymaniu i już chyba lepiej, żeby ta kobieta kupowała torebki i buty. Na szczęście nikt mnie nie musi utrzymywać, więc też nikogo kosztami nie obarczam.

A w zawodach traktują Cię na równi ze sobą? Czy są sytuacje, że oceniają gorzej ze względu na to, że jesteś kobietą?

Wygląda to bardzo różnie. Jest dużo wsparcia i uznania. Jest też całkiem sporo hejtu. Kobiety są pod większą obserwacją i nie wybacza się im błędów. Jeżeli jakiś mężczyzna popełni błąd, to pewnie opony mu się skończyły, sprzęgło ślizga, problem z dyferencjałem… Jeżeli kobieta popełni błąd – nie umie jeździć. Tak to wygląda.

Lubisz adrenalinę?

Oczywiście! Uwielbiam Jestem od niej uzależniona.

Zawody się kiedyś skończą, co będziesz robić dalej?

Dla mnie się nigdy nie skończą. Śmieje się, że jak dożyję, to będę taką babcinką z chodzikiem wsiadającą do ponad 1000 konnego potwora w 45-tej części Szybkich i Wściekłych 😉

Uważasz, że kobiety na co dzień jeżdżą gorzej od mężczyzn? Czy to stereotyp?

Stereotyp. Uważam, że zarówno kobiety i mężczyźni jeżdżą tak samo źle. Albo dobrze 😉 Jeżdżą trochę inaczej, ale i tu i tu można się sporo czepiać.

Co Cię najbardziej wkurza podczas jazdy na mieście?

Czasy reakcji ludzi. Są zdecydowanie za długie. Denerwuję się, jak światło się zmienia i osoba przede mną kilka razy się upewnia, czy światło oby na pewno jest zielone, a następnie przez całą wieczność szuka biegu do wbicia. To zdecydowanie jest do poprawy. Tak samo jest z brakiem współpracy na drodze. Ludzie są egoistami i nie współpracują ze sobą.

Jesteś zakochana?

Tak. W moim narzeczonym i moich psach.

Co lubisz robić w wolnym czasie?

Nie mam czegoś takiego jak wolny czas. Drifting to nie tylko jazda po torze, ale i prezentacje dla Partnerów, targi, pokazy, wywiady, ścianki… Jednocześnie jestem cały czas aktywna w sektorze IT, oraz czynnie udzielam się w walce o zwierzęta – jestem ambasadorem fundacji AST ratującej psy TTB (terriery typu bull tj. bulterriery, pit bulle, amstaffy, staffordshire, itp.)

Czemu zawdzięczasz tak piękny wygląd i figurę?

Ojej – bardzo mi miło 🙂 Jestem mega optymistyczną osobą, nie jem mięsa, nie piję alkoholu i codziennie ćwiczę. Jestem uzależniona od sportu, a moje energetyczne psiaki są świetnym motywatorem, by nie odpuszczać żadnego dnia. Dzięki temu w moim organizmie wytwarzane są hormony trzymające mnie w niezłej kondycji. Nie ukrywam też, że regularnie korzystam z zabiegów kosmetycznych, bo moja skóra ma ciężkie życie podczas zawodów i jest często przesuszona.

Twoje motto życiowe?

Jest ich kilka: „Carpe diem”,  „Co nas nie zabije to nas wzmocni”, czy „Nie ma problemów – są wyzwania” 🙂