Mocna rozmowa z Kasią Frendl czyli kobiecą mocą w motoryzacji!
Katarzyna Frendl – jedna z niewielu dziennikarek motoryzacyjnych w Polsce. Redaktor naczelna kobiecego portalu motoryzacyjnego motocaina.pl . Pasjonatka motoryzacji i sportu motorowego – uczestniczy w światowych prezentacjach aut i motocykli, najważniejszych wystawach samochodów i jednośladów. Członkini Zespołu ds. Kobiet w Polskim Związku Motorowym. Autorka i wydawca biuletynu „Kobiety w Motorsporcie” PZM.
Co Cię zainspirowało do zainteresowania się motoryzacją – przypadek czy zawsze chciałaś to robić?
Jeśli zawsze można liczyć od połowy podstawówki to tak, od zawsze. Zaczęło się od zbierania katalogów samochodowych i rywalizowania z kolegą, kto zna więcej szczegółów dotyczących aut. Potem zainteresowałam się motocyklami. Po skończeniu liceum uznałam, że powierzchowna wiedza z zakresu auto-moto mi nie wystarczy i wypada wgryźć się w tę tematykę nieco głębiej. Czytałam sporo książek dla mechaników, literaturę techniczną, aż w końcu – po studiach magisterskich o specjalizacji informatyczne systemy w zarządzaniu – wybrałam się na podyplomową „Eksploatację pojazdów”, kierunek prowadzony przez dwie najlepsze uczelnie techniczne w Warszawie, czyli SiMR na Politechnice Warszawskiej i Wydział Mechaniczny na WAT. Dopiero jak ukończyłam te studia – jako jedyna z grupy – z wyróżnieniem, zdałam sobie sprawę, że być może to jest właśnie moja droga.
Co Ci sprawia największą przyjemność w Twojej pracy?
Możliwość kontaktu z motoryzacyjnymi nowinkami na dwóch lub czterech kołach, często unikatowymi, stworzonymi na przykład w jednym egzemplarzu. Ale też z ludźmi, którzy są częścią tego moto-świata, m.in. z projektantami, którzy płodzą swoje „dzieci” niczym artyści, czy z kierowcami wszelkich sportów motorowych, których jazda budzi we mnie podziw i szacunek. Uwielbiam też samo prowadzenie – zarówno sportowych aut na torze, jak i np. zabytkowych samochodów, w przepięknych okolicznościach przyrody, ale i najnowszych modeli, w których coraz więcej jest elektroniki niż mechaniki. Radują mnie motocykle, choć rodzą najwięcej problemów, gdy chce się przekazać innym ich potencjalne wady – bo motocyklizm to stan umysłu i właściwie obojętnie jakiego jednośladu się dosiada, to z samej jazdy czerpie się wyłącznie przyjemność. No i fascynuje mnie moc Internetu oraz to, jakie daje możliwości – lubię to!
Motywacja to ostatnio modne słowo – bez niej nie ma sukcesu. Co dla Ciebie było motywacją w budowaniu swojej kariery?
Kariera i sukces – oba określenia zdają się dla mnie nie istnieć. Nie myślę o tym, czy mi się udało coś osiągnąć – na co dzień żyję chwilą i staram się cieszyć z małych kroczków, które zbliżają mnie do… równowagi. Jestem energiczna, dużo chcę i wydaje mi się, że dużo mogę, ale przekornie właśnie marzę o spokoju, harmonii i czasie, który mogłabym poświęcić rodzinie i sobie. Wokół mnie jednak dzieje się tyle ciekawych zdarzeń, że nie sposób tego nie zauważać – ja tylko staram się przekazać innym swój motoryzacyjny entuzjazm. Wciąż spotykam na swojej drodze inspirujących ludzi, zachęcających, aby zrobić „coś z czymś”, sama mam ciągle nowe pomysły. Zatem odpowiadając na Twoje pytanie: motywacją jest dla mnie upływający czas i chęć, aby skorzystać z niego jak najlepiej. Czyli z jednej strony carpe diem, a z drugiej memento mori (śmiech) – cała ja!
Trudno było osiągnąć sukces w tym męskim środowisku?
Zakładając w 2009 roku kobiecy portal motoryzacyjny motocaina.pl nie myślałam o nim w kategoriach potencjalnego sukcesu – nawet sądziłam, że to dość karkołomne przedsięwzięcie. Jednak nie dość, że jestem przekorna, to i uparta. Jak sobie coś założę, to „nie ma zmiłuj” – nie odpuszczam. Męskie środowisko? Odkąd pamiętam właśnie w takim przebywałam i naprawdę niewiele rzeczy mnie dziwi, czy wyprowadza z równowagi. Prześmiewcze komentarze kolegów nadal funkcjonują w naszej branży, ale to zwykle „dowcip sytuacyjny” – nie biorę tego do siebie, sama się często z tego śmieję. Poza tym my się lubimy – czasem spędzamy na prezentacjach aut czy motocykli więcej czasu z dziennikarską bracią, niż z rodziną. Generalnie nie walczę z wiatrakami – nie zmienię facetów, których mottem jest „baba do garów” – wolę pokazywać, czy swoją postawą, czy poważnym podejściem do biznesu i czytelnika, czy odbiorcy w radiu czy telewizji, że jestem dobrze przygotowaną dziennikarką. A to, że mam tzw. zajawkę, to sprawa drugorzędna, może widoczna na moich filmach, które od niedawna publikuję na You Tube motocaina. Nie chcę nic udowadniać; nie chcę, aby motocaina.pl była feministycznym manifestem: kobiety są lepszymi kierowcami od mężczyzn. Nie o to chodzi, tu nie ma żadnej ideologii. Po prostu warto moim zdaniem publikować wszelkie materiały o kobietach, które pojawiają się w świecie motoryzacji, a wnioski z tych lektur sam już sobie każdy wysuwa. Na to liczę. Z faktami się nie dyskutuje.
Masz więcej kolegów czy koleżanek ?
Kolegów.
Jesteś piękną i zadbaną, stylową kobietą – Twój wizerunek nie kojarzy się z Twoją żądną mocnych wrażeń duszą. Przemyślana decyzja czy potrzeba bycia delikatną kobietą na co dzień?
Dziękuję. Lubię o siebie zadbać, ale czasu na to mam jak na lekarstwo. Staram się kilka razy w roku wygospodarować kilka dni na spa, to mi daje poczucie, że coś dla siebie zrobiłam. Nie zastanawiam się nad swoim ubiorem – niestety u mnie wszystko dzieje się „na szybko”. Raczej myślę w kategoriach: czy aby na pewno moje ulubione, wygodne dżinsy pasują do Rolls-Royce’a? Moja praca wymaga komfortu – nakręcamy filmy, robimy zdjęcia, dużo jeździmy za kółkiem, o jeździe motocyklem nie wspominając. Dopiero wieczorem, na kolację, staram się wyglądać nieco lepiej – zwykle osiągam to samym makijażem. Lubię się ładnie umalować.
Fot. Błażej Żuławski
Praca w tej branży to również ryzyko. Były wypadki albo sytuacje mrożące krew w żyłach?
Nie, nie przypominam sobie. Chyba nie ma sensu wymieniać kilku wywrotek na motocyklach – bez tego nie ma nauki, zwłaszcza w terenie…
Jakie auto Twoim zdaniem to auto idealne?
Dla każdego inne. Zresztą tak jak nie ma idealnego faceta, to i nie ma idealnego auta. Są samochody, które są szczytem marzeń dla osób w wieku 25 lat, a 10 lat później już nie. To też zależy od konkretnego człowieka – jeden wybierając auto kieruje się sercem, inny zasobnością portfela, a jeszcze inny pragmatycznym, zdroworozsądkowym podejściem. Tak czy owak taki samochód musi po prostu spełniać prawie wszystkie oczekiwania kupującego i to nad nimi trzeba się zawsze skupiać. Jeśli pytasz, o moje osobiste podejście – cóż wciąż ewoluuje. Często zakochuję się od pierwszego wejrzenia, a potem czar pryska – z wiekiem robię się coraz bardziej wybredna.
Fot. Błażej Żuławski
Auta elektryczne to Twoim zdaniem przyszłość motoryzacji ?
I tak i nie. Owszem, obecnie motoryzacja zmierza w tę stronę, ale dzieje się tak głównie z powodu rygorystycznych norm emisji spalin narzuconych przez UE na koncerny. Dochodzi czasem do paradoksów i niektórzy producenci muszą dokładać do nierentownych aut na prąd, by móc sprzedawać masowo konwencjonalnie zasilane samochody. Przyszłością jest niewątpliwie wodór, ale jego pozyskiwanie – choć mamy go pod dostatkiem – nadal jest drogie i rzecz jasna brak odpowiedniej infrastruktury do jego tankowania. Nasze dzieci jednak na pewno będą jeździć jeszcze autami zasilanymi pochodnymi ropy naftowej.
Jesteś Mamą, gratulacje. Twoje dziecko jest jeszcze malutkie a praca to ciągłe wyjazdy. Tęsknisz czy odpoczywasz wtedy ?
Dziękuję! Szczerze? Odpoczywam pierwszego dnia, a drugiego już tęsknię. Świadomość, że Mia świetnie sobie radzi beze mnie i ma najlepszą możliwą opiekę działa na mnie optymistycznie. Staram się nie zadręczać myślami, że coś mnie w jej rozwoju ominie – w końcu te wyjazdy są zazwyczaj dwudniowe. Ale złapanie oddechu od spraw codziennych i przeniesienie się w inny rejon Świata, by pojeździć czymś ciekawym, ładuje moje akumulatory i wracam pełna wrażeń jako szczęśliwa kobieta, a co za tym idzie, także spełniona matka.
Jak sobie radzisz z opieką nad maleństwem?
Dobrze sobie radzę – cieszę się, że już się rozumiemy. Poza tym bardzo mi pomaga tata Mii, obie babcie i dziadkowie oraz opiekunka.
Fot. Błażej Żuławski
Czujesz instynkt macierzyński i chwytasz chwilę czy raczej się modlisz aby mała już podrosła? 🙂
Chyba wszystko, co wymieniłaś mnie dotyczy w jakimś stopniu – ale niepełnym. Cieszę się z każdej wolnej chwili, kiedy mogę na luzie spędzić czas z Mią.
Jesteś szczęśliwa?
Tak.
Gdzie widzisz siebie za 10 lat?
Chciałabym osiągnąć stan równowagi we wszystkich aspektach życia. Może spróbuję napisać książkę. A poza tym banalnie: Mia, kochający partner, ciesząca się zdrowiem rodzina, zero myśli o finansach, mnóstwo drzew, ptaków i ogólna harmonia.
Twoje wymarzone: auto, buty i sukienka to?
Auto? Oldtimer – klasyka. Buty? Najwygodniejsze, a zarazem najpiękniejsze na Świecie. Sukienka? Coś w dawnym stylu Coco Chanel.
Fot. Błażej Żuławski