Indie już nie kojarzą się wyłącznie z sari, kadzidłami i hinduizmem. Podobnie jak zdrowie przestaje być oceniane wyłącznie przez pryzmat wyników badań, które mieszczą się w ustalonych normach. Pojęcie dobrego zdrowia coraz częściej wkracza na tory ducha i samopoczucia, ujmując je w sposób holistyczny. Ten kierunek wyznaczył nam Wschód, jego mądrość i tysiące lat doświadczenia, które dzisiaj są zauważalne w naszych kosmetyczkach, diecie i planie treningowym.
To Indie są punktem wyjścia dla ajurwedy, czyli nauki o zdrowiu, a właściwie wiedzy o życiu. Tam, ponad pięć tysięcy lat temu wszystko się zaczęło. W sanskrycie ayuh znaczy życie, a weda to wiedza. Według Charak Samhita, traktatu, w którym po raz pierwszy zostały spisane zasady medycyny ajurwedyjskiej, ajurweda to nie tyle system medyczny, ile sposób życia. Bo samoświadomość, holistyczne postrzeganie ciała i równowaga pomiędzy ciałem, duchem i umysłem pozycjonują człowieka jako integralną część świata. Według filozofii Wschodu, zanim wpiszemy się w zewnętrzny świat, warto poznać i nazwać swoje wewnętrzne energie, czyli dosze, które się ze sobą splatają. Odpowiadają za procesy przebiegające w naszych ciałach. Ich zestawienie, indywidualne dla każdego człowieka, tworzy tak zwaną konstytucję.
Całość zamiast części
Punktowe podejście Zachodu do zdrowia i choroby, pomijające całe spektrum czynników towarzyszących objawom złego samopoczucia, zdaje się powoli popadać w niełaskę. Życie w kulturze instant, nastawionej na szybkie diagnozowanie problemów, jeszcze szybsze plany naprawcze i gotowe rozwiązania, które można znaleźć na półkach w hipermarketach, coraz częściej potyka się o swoją fragmentaryczność. Zmęczeni i rozczarowani zachodnią ofertą złotych środków działających punktowo w pięć minut po zastosowaniu, spoglądamy na Wschód, przekładając tamtejsze podejście na kolejne dziedziny życia. Ajurweda przyjęła się zarówno w leczeniu dolegliwości, szukając ich przyczyn szerzej niż bazując tylko na objawach; zawładnęła kuchnią, gabinetami masażu i przywróciła jogę na salony, a właściwie na sale i maty.
Na Zachodzie zmiany
Fascynacje holistycznym podejściem do zdrowia, poza jego źródłem, czyli Indiami, widać niemal wszędzie. Wyszukiwarki internetowe pytane o ajurwedę w różnych językach podają tysiące wyników w angielskim, niemieckim, włoskim i w innych – także po polsku. Nasz rynek otworzył się na wschodnie inspiracje szybko i szeroko. Zarówno w kontekście oferowanych produktów i usług, jak i specyficznego rodzaju towaru, jakim jest informacja. Osoby szukające nowych sposobów i dróg wsparcia swoich problemów ze zdrowiem czy obniżonym samopoczuciem zwykle zaczynają od internetu. Tym sposobem gromadzą wiedzę i dopasowują ją do swoich potrzeb kierując zakupowe decyzje w stronę produktów czerpiących z ajurwedyjskiej szkoły.
– Znaczna część naszego asortymentu bazuje na ajurwedzie. To bliska nam filozofia, bo też koncentruje się na naturze. Wiele składów naszych preparatów czerpie wprost z medycyny hinduskiej, jak na przykład gurmar, nazywany w ajurwedzie niszczycielem cukru. Jest ekstraktem hamującym apetyt na słodycze. Trudno o lepszy i bezpieczniejszy składnik – komentuje Justyna Zegarlicka, Marketing Manager w Boca Botanica. Dodaje, że nierzadko klienci potrafią zaskoczyć swoją wiedzą o medycynie Wschodu.
Ogromnym polem do ajurwedyjskich inspiracji jest aktywność fizyczna. Ma ogromny wpływ na prawidłowe funkcjonowanie organizmu i przepływ energii (nie tylko według nauki Wschodu). Joga, bo o niej mowa, która łączy ciało i umysł, jest niemal bliźniaczą siostrą ajurwedy. W ślad za przekonaniem o spójności obu obszarów, powstają kolejne szkoły jogi, a liczne kluby fitness włączają ją do swojej oferty. Nikogo już nie dziwią parki usłane kolorowymi matami w letnie niedzielne poranki. To oddolna inicjatywa pasjonatów jogi, którzy w Warszawie, Krakowie i innych miastach prowadzą otwarte treningi na świeżym powietrzu. Filozofia Wschodu zawsze była mi bliska, przez swoją fascynację ajurwedą trafiłam na otwartą sesję jogi w ramach Międzynarodowego Dnia Jogi. Zaiskrzyło. Dzisiaj się śmieję, że to była miłość od pierwszego kwiatu lotosu. – mówi Aneta, początkująca joginka.
Fascynacja jogą jeszcze dalej poszła w Stanach Zjednoczonych, gdzie co dziesiąty mieszkaniec deklaruje zainteresowanie tą formą aktywności fizycznej. Niektóre szkoły oferują ją jako opcję dla zajęć z wychowania fizycznego. Przykład idzie z góry, szczególnie dla ludzi młodych zapatrzonych w świat popkultury. Lista hollywoodzkich celebrytów uprawiających jogę jest długa i łatwo dostępna w internecie. Oczywiście zilustrowana zdjęciami w asanach.
Ajurweda na talerzu
Jednym z najbardziej sprzężonych z ajurwedą obszarów codzienności jest dieta. Temat na pozór prozaiczny, jednak nierozerwalnie związany z ciałem. Według ajurwedy pożywienie ma za zadanie dostarczać organizmowi tak zwanej prany, czyli energii życiowej. Dzięki bazowaniu na produktach nieprzetworzonych, z pełnego ziarna, niskotłuszczowych i bogatych w błonnik. Dieta ajurwedyjska poza wspomnianą praną dostarcza też wartości odżywczych. Dostarcza też związków niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania ciała i umysłu. To skutki uboczne w najlepszym, bo pozytywnym, tego słowa znaczeniu.
Decydując się na dietę ajurwedyjską można skorzystać z eksperckiego wsparcia zarówno przeglądając internet, jak i kierując swoje kroki w stronę profesjonalnych gabinetów. Tam ustalimy swoją konstytucję, i na podstawie pogłębionego wywiadu dobierzemy dietę. Ta może być uzupełniona o rekomendacje komplementarnych ziół i zabiegów. Kompleksowe podejście i w takich przypadkach utwierdza w przekonaniu, że ajurweda to nie jest rozwiązanie pojedynczego problemu. To szukanie przyczyn głębiej.
Obserwując rosnące zainteresowanie medycyną Wschodu i jej obecnością na pozornie różnych płaszczyznach. Można założyć, że skończyła się nasza zachodnia wiara w rozwiązania doraźne i stosowane w pośpiechu. Coraz częściej patrzymy zazdrośnie na Wschód ucząc się łączyć ciało i umysł, żeby żyć lepiej i zdrowiej. A co ważniejsze – za tymi spojrzeniami idą działania.
artykuł powstał we współpracy z marką Boca Botanica